Możliwość surfowania w internecie w czasie pracy biurowej jest przyczyną spadku produktywności, z jakim nie mieliśmy do czynienia nigdy wcześniej. W erze przedinternetowej pracownicy mogli najwyżej plotkować, przedłużać przerwę na papierosa i markować pracę. Dzisiaj są w stanie więcej czasu spędzać na przeglądaniu stron internetowych i mediów społecznościowych, niż na obowiązkach. Szefowie pytają: zabronić, czy przymknąć oko?
Komputer i smartfon to nieodłączni towarzysze w pracy biurowej. Każdego dnia spędzamy godziny wpatrzeni w monitor i co chwilę sprawdzamy, czy nie przyszedł sms od dziecka albo powiadomienie o obniżce cen biletów lotniczych. Pomiędzy wypełnianiem nudnych arkuszy, pisaniem umów i wystawianiem faktur, nasza uwaga co kilka minut skupia się na kuszących treściach w internecie. Innym razem, “tylko” sprawdzamy, czy w naszym ulubionym e-sklepie pojawiła się wyjątkowa promocja albo odpisujemy przyjacielowi wyjątkowo kobylastym mailem.
Surfowanie po internecie odciąga pracowników od obowiązków
Ile nam to zajmuje czasu? Nie można przykładać jednej miary do wszystkich, ale eksperci twierdzą, że dziennie, średnio jest to około 2 godzin. Aż tyle z 8-godzinnego dnia pracy pochłania surfowanie w internecie, niezwiązane z obowiązkami. Z prostego rachunku wynika, że zostaje 6 godzin na pracę. Odejmując przerwy na odpoczynek, posiłki i “zaangażowane” kręcenie się po firmie, zostają jakieś 4 godziny, czyli pół dniówki. Co na to szef? Raczej nie jest zachwycony. W końcu płaci za cały, a nie pół etatu. Całkiem świeże badania pokazały, że są jednak pozytywy spędzania przez pracowników czasu w internecie, nie na obowiązkach, ale na zaspokajaniu prywatnych potrzeb komunikacyjnych i komercyjnych.
W świetle przepisów kodeksu pracy, za wykorzystywanie służbowego komputera do celów innych niż świadczenie pracy, pracodawca może dać naganę lub upomnienie, pomniejszyć wynagrodzenie o czas spędzony na innych aktywnościach w sieci, a nawet rozwiązać umowę. Ale może też spojrzeć na ten problem z innej strony…
Nieoczekiwane wyniki obserwacji skutków prywatnego buszowania w sieci
Zespół badaczy z Uniwersytetu w Indianie pod kierunkiem Stephanie Andel przeprowadził badania na kilkusetosobowej próbie pracowników, aby sprawdzić, jak surfowanie w sieci w prywatnych celach wpływa na samopoczucie.
Pojęcie Cyberloafing, określające spędzanie czasu w internecie nie związanego z wykonywaniem obowiązków, pojawiło się już blisko 20 lat temu. Na język polski można je przetłumaczyć, mniej więcej, jako “cyber-obijanie się”. Takim też pojęciem posługiwali się w czasie badania amerykańscy naukowcy.
Ustalili, że wykorzystywanie internetu do celów prywatnych łagodzi szkodliwe skutki stresu w pracy i pozwala lepiej radzić sobie z zachowaniami agresywnymi. Wyniki potwierdziły tezę, że pracownicy używają surfowania po internecie jako mechanizmu pomagającego radzić sobie z trudnymi sytuacjami w miejscu pracy.
Osoby, które były ofiarami negatywnych zachowań (zastraszanie, groźby, agresja) i surfowały po internecie, mimo tych przykrych doświadczeń wykazywały większe zadowolenie z pracy i rzadziej porzucały swoje firmy. Wynika z tego, że organizacje mogą jednak czerpać pewne niewymierne korzyści z pracowników spędzających czas w sieci w godzinach pracy.
Nadużycia w miejscu pracy. Walczyć z przyczynami, czy skutkami?
Naukowcy sugerują, że liderzy organizacji powinni przede wszystkim eliminować nadużycia w miejscu pracy, bo to one są przyczyną rosnących napięć w zespołach. Niemniej, dopuszczenie pewnego, rozsądnego “cyber-bumelowania” w pracy, wydaje się być skutecznym sposobem przeciwdziałania skutkom tych negatywnych zachowań.
Pracownik, który zamiast wykonywać swoje zadania, przegląda strony internetowe, robi zakupy online, udziela się w mediach społecznościowych to koszmar każdego szefa. Dla pracodawcy oznacza to realne straty. Płaci człowiekowi i ponosi koszty lokalowe, sprzętowe i energetyczne.
Można oczywiście monitorować, jakie strony przeglądają pracownicy w czasie pracy i wyciągać surowe konsekwencje. Jednak w dobie smartfonów z nielimitowanym dostępem do internetu, dokładne kontrolowanie tego, co robi pracownik przez cały dzień jest praktycznie niemożliwe.
A może już najwyższy czas, by zastanowić się, czy dotychczasowy model pracy “biurowej” się nie wyczerpał i wymaga radykalnej zmiany?
Zostaw komentarz