Kryzys wokół Facebooka jest faktem. Jego akcje spadają na nowojorskiej giełdzie. Coraz głośniejsze są apele krytyków giganta technologicznego, a nawet współtwórców Facebooka, by opuszczać tę platformę, bo nie potrafi ona odpowiednio zabezpieczyć prywatnych danych. Facebook ma też problem z zatrzymaniem użytkowników młodego pokolenia, którzy szybko się nudzą i nie grzeszą lojalnością. W takiej sytuacji, w świecie biznesu, natychmiast głos zabierają szefowie firm, by przekazać światu, o co chodzi. Nie w przypadku Facebooka. Milczenie trwało zbyt długo.
Przez media światowe przetoczyła się fala publikacji, która zwracała uwagę, że milczenie Marka Zuckerberga i szefowej operacyjnej Susan Sandberg nie przynosi firmie wizerunkowej korzyści. Specjaliści i naukowcy zajmujący się zarządzaniem mówią wręcz o kryzysie przywództwa. Portal analiz Yale School of Management przytacza wypowiedź profesora Jeffreya Sonnenfelda, który wprost ocenia, że szefostwo Facebooka nie jest w stanie stawić czoła faktom i woli żyć w świecie fikcji. “Zuckerberg i Sandberg powinni wykazać się odpowiedzialnością i dać użytkownikom poczucie bezpieczeństwa, a nie kierować się własnym interesem i biurokratycznym tchórzostwem”, dodaje naukowiec.
Eksperci nowych technologii zgadzają się, że systemy ochrony danych Facebooka i zasady dostępu do informacji o milionach użytkowników nie są wystarczające. Inna sprawa, że sami użytkownicy często bezrefleksyjnie zostawiają Facebookowi kolosalne ilości danych o sobie. Czy można mieć do nich o to pretensje, skoro nikt nie przygotowuje do świadomego i bezpiecznego korzystania z produktów tego potentata technologicznego? Gdzie są szkolne zajęcia uczące jak dbać o własne dane w sieci?
Co jednak napawa niepokojem świat naukowy, to możliwość wymknięcia się mediów społecznościowych spod administracji ich właścicieli. Pesymistyczne scenariusze rozwoju takich narzędzi jak Facebook przypominają odległe już ostrzeżenia płynące z ust naukowców pracujących przy wielkich technologicznych projektach (również militarnych) XX wieku. To syndrom fikcyjnego Frankensteina, który zaczął żyć własnym życiem bez kontroli swojego twórcy.
Amerykański naukowiec Robert Oppenheimer, który pracował przy skonstruowaniu bomby atomowej powiedział po próbie atomowej: “wiedzieliśmy, że nic już nie będzie takie samo jak wcześniej”. Dla zarządu Facebooka chyba też. Sytuacja będzie się pogłębiać jeśli nie przedstawią propozycji na uniknięcie podobnych zdarzeń jak z Cambridge Analytica w przyszłości.
Ten sam Oppenheimer powiedział też coś budującego: “otwarte społeczeństwo, nieograniczony dostęp do wiedzy, nieskrępowana współpraca ludzi w celu jej zdobycia, to może być droga do ogromnego, złożonego, ciągle zmieniającego się, coraz bardziej wyspecjalizowanego technologicznie świata. Niemniej zawsze pozostanie on światem ludzkiej wspólnoty”. Oby nie tylko wirtualnej.
Witam, osobiście absolutnie zgadzam się z Twoim wpisem !